Pomoc Zaloguj się
Znajdujesz się: www.szkolenia.com.pl » artykuły


Studium Coacha

Kiedy prowadzę coaching podstawą jest dla mnie – pomaganie ludziom by stawali się lepszymi. Dla ludzi korzystających z coachingu to czasami oznacza pokonywanie przeszkód i barier. Czasami oznacza posiadanie bardziej klarownej wizji celu. Czasami oznacza posiadanie bardziej silnego poczucia własnych wartości i tego kim jestem. Coaching również polega na tym, że pomagam ludziom aby pracowali ze sobą nawzajem, współpracowali między sobą. Na przykład – niedawno, w pewnej dużej korporacji - firmie zajmującej się usługami telekomunikacyjnymi, próbowano stworzyć nowy konkretny produkt – technologię – do tego było zaangażowanych 500 osób.
Ku swojemu zdumieniu zaangażowani w projekt odkryli między innymi, że jeden z konkurentów był w stanie dojść do tego samego produktu, nawet lepszej jakości pracując z grupą 20 osób. Pojawia się tutaj interesujące pytanie. Jak to jest możliwe, żeby 20 osób mogło zrobić coś bardziej skutecznego i efektywnego niż 500 osób. Odpowiedź jest prosta - to siła pracy zespołowej, a coaching pomaga także w tym, że ludzie pracują ze sobą lepiej jako zespół.

Inny przykład – w pewnej firmie, szef miał już dość nieporozumień między dwoma jego kluczowymi dyrektorami. Sytuacja wyglądała tak, że jeden stawał zawsze kontra drugiemu i odwrotnie. Szef był już zmęczony tą sytuacją i oczywiście na swój sposób chciał ich zmusić do współpracy i działania we wspólnym kierunku. Systematycznie dawał im czas na dogadywanie się. Był mediatorem między nimi. Używał wszelkich sposobów – straszył, że ich zwolni, przeprowadzał z nimi rozmowy, prosił itp. Oczywiście dyrektorzy deklarowali uparcie, że chcą współpracować, że są otwarci, że to się zmieni itp. Po kilku dniach lekkiej poprawy, sytuacja wracała do punktu wyjścia. Argumenty obydwu stron wydawały się być całkiem logiczne. Szefowi zależało na jednym i drugim dyrektorze (cenił ich za wiele pożadanych umiejętności i efekty jakie odnosili) - zdecydował się dać im coaching. Poprosił coacha by porozmawiał z jednym i drugim dyrektorem, zdiagnozował ile godzin każdy z nich potrzebuje na coaching i zadziałanie.
Celem szefa było stworzenie warunków, aby to oni się dogadali i ustalili w jaki sposób zamierzają efektywnie komunikować się ze sobą oraz skutecznie współpracować. Rozpoczęły się indywidualne spotkania z coachem. Mniej więcej w połowie wyznaczonych godzin procesu coachingu szef zauważył, że obydwoje rozmawiają o wiele bardziej spokojnie, nie ma już otwartych zarzutów jednego na drugiego. Zdziwienie, nie opuszcza szefa do dziś (a opisywana sytuacja miała miejsce jakieś 5 lat temu).
Któregoś dnia szef zajrzał do pokoju śniadaniowego i zobaczył swoich dyrektorów przy kawie, żartujących i uzgadniających wspólne plany. Szef, podziękował i pogratulował coachowi. Sam też nauczył się, że nie warto podejmować samodzielnie zbyt długich działań, które pociągają za sobą także stratę czasu i energii. Samodzielne naprawianie pewnych sytuacji i zmuszanie innych do różnych działań czasami się nie udaje i wtedy należy „zawezwać” pomoc. Do tej pory jest tak , że kiedy szef zauważa jakieś nieporozumienia w relacjach, trudności interpersonalne których szybko sam nie może zmienić, korzysta z pracy coacha.

Pytasz po co ten coaching…? Jednym z celów coachingu jest aby pozwalać ludziom na wykonywanie tej samej pracy ale lepszej jakości, mniejszym nakładem kosztów, mniejszym wysiłkiem. W coachingu mówimy o zmianie generatywnej, co oznacza odpowiedzenie sobie na pytanie: w jaki sposób sprawiasz, że coś działa lepiej, szybciej z mniejszym wysiłkiem z większą jakością, z mniejszym nakładem kosztów. Fajnie co? zaręczam, że to możliwe… Być może zaraz się zdziwisz…Żeby zrozumieć co to takiego jest coaching i jaka jest rola coacha opowiem Ci moją ulubioną analogię.

Wyobraź sobie, że coach oznacza powóz, taką swego rodzaju taksówkę, coś takiego do czego się wsiada i to coś nas zabiera do miejsca docelowego. Kiedy coachujemy kogoś, to pomagamy mu się przedostać z jego stanu obecnego do stanu pożądanego. Dlatego często lubię porównywać pomiędzy coachem a kierowcą taksówki. Przypomnij sobie chwilę kiedy wsiadasz do taksówki a kierowca pyta – 'dokąd jedziemy' żeby dowiedzieć się gdzie u celu podróży chcesz się znaleźć. Oczywiście możemy mówić. 'O Boże nie podobało nam się, spędziłem fatalnie czas, było mi za zimno, za gorąco, za głośno…'itp. Taksówkarz wysłucha nas z dużą empatią, może nawet pomartwi się z nami i następnie zada nam po raz drugi pytanie – 'no dobrze to gdzie jedziemy?'
Bez wątpienia możemy mu powiedzieć – 'nie chcę pojechać tam, nie chcę pojechać tutaj, chcę uniknąć tego miejsca…' itp. On jednak nie poprzestanie na Twoim - będzie pytał do aż uzyska odpowiedź. Kiedy pozna Twój cel wskaże Ci kilka możliwości dotarcia i zechce dowiedzieć się jaką wybierasz…od Ciebie zależy co będzie dalej…

Coach to takie narzędzie, pomocnik który pozwala nam się dostać z miejsca na początku, do tego do którego chcieliśmy dojechać. I TU MOŻE SOKRATES… Właściwie to pierwotne znaczenie tego słowa ale nadal gdy mówimy o coachu ma ono takie konotacje. Według mnie to bardzo ważna analogia z coachingiem.

Podsumowując - coaching to jest sposób aby określić dokąd chcemy się dostać i w jaki sposób. To jest sposób aby określić z kim i dokąd chcemy się dostać i w jaki sposób. Kiedy historycznie słowo coach, przestało mieć znaczenie pojazdu, a przeniosło swoje znaczenie na osobę – zaczęło tak naprawdę oscylować wokół zachowań. W tej chwili najbardziej popularne znaczenie słowa coach odnosi się do sportu. Coache sportowi to osoby które przygotowują zawodników do odnoszenia zwycięstw. Najczęściej w okolicach olimpiady często słyszymy że X będzie miał nowego coacha, który pomaga biegać albo skakać lepiej. W swoim rozumieniu rozwój coachingu był cały czas związany z podnoszeniem efektywności działania i nadal dziś ma takie znaczenie.

Coaching polega na tym by coś się pojawiło w naszych mięśniach (nie tylko w głowie – bo taka wiedzę mamy z książek). Co ważne - coaching tak naprawdę finalnie widzimy poprzez zmianę naszych zachowań, poprawę naszych zachowań. A w latach 80-tych coaching pojawił się w biznesie.

Pojęcie, że menedżer potrzebuje coacha, osoba na dyrektorskim czy kierowniczym stanowisku potrzebuje coacha, zwykle wynikało z tego, że ta osoba potrzebowała coś robić lepiej i zwykle to coś było związane z relacjami – na poziomie interpersonalnym. Do tej pory mówimy o tym, że jakaś osoba może mieć problemy ze swoimi pracownikami, może potrzebować porozumiewać się lepiej i umieć lepiej motywować ludzi. Tak więc przestało to mieć poziom tylko i wyłącznie behawioralny – zachowań, ale weszło to na poziom interpersonalny. W wyniku tego, współpraca z coachem przeszła z poziomu behawioralnego na taki poziom aby pomagać ludziom myśleć inaczej. Może czasami, by pozwolić ludziom skonfrontować się z ograniczającymi przekonaniami, czyli czymś co nam przeszkadza na naszej drodze do realizacji celów, osiąganiu sukcesów, podejmowaniu wyzwań.
Kiedy na początku swojej drogi coacha pracowałam z osobą , która miała być promowana na stanowisko w zarządzie i miała problemy w przystosowaniu się, do nowej roli, nowego stanowiska okazało się , że jej trudności nie polegają tylko i wyłącznie na poziomie zachowań ale, że były inne wewnętrzne procesy, które ta osoba musiała zmienić. Osoba ta była bardzo cenna ze względu na swoje kompetencje, natomiast zmiany w zakresie jej myślenia w pewnych obszarach były konieczne.

I to jest ten moment, kiedy możemy mówić co odróżnia coaching przez małe c i duże C Wspominałam też, że wyróżniam coś co można określić jako coaching przez małe c i duże C Coaching przez małe c, to taka oryginalna, pierwotna forma coachingu. Obserwujemy kogoś, obserwujemy jego zachowania, dajemy mu informacje zwrotną, ćwiczymy z tą osobą nowe zachowanie. Taki coaching najczęściej spotykamy w pracy z handlowcami. Coaching przez duże C – może polegać na tym, że pomagamy tej osobie w zbudowaniu nowego przekonania. Na przykład w budowaniu nowej wizji albo na tym by bardziej efektywnie pracować w grupie, może polegać na budowaniu własnej, silniejszej wartości, lepszym poznawaniu samego siebie.

Zakres coachingu przez duże C jest o wiele, wiele większy i może polegać na tym, że pracujemy z osobą na wielu poziomach, aby pomóc jej się poprawić lub przetransformować. Podstawowa mapa, której używam w coachingu to jest mapa różnych poziomów uczenia się. To jest podstawowe narzędzie, które nas prowadzi poprzez proces coachingu. W procesie coachingu ważne jest aby zdać sobie sprawę czy potrzebujemy wspierać osobę na poziomie środowiska, zachowania, zdolności i umiejętności, wartości i przekonań, tożsamości, a może nawet powyżej tożsamości tj. sensu istnienia. Środowisko – tak naprawdę jest związane z tym co jest dookoła nas, z zewnętrznym kontekstem, w którym jesteśmy, w którym operujemy – miasto, rodzina, znajomi, praca itp. Poziom zachowań – jest związane z tym jak postępujemy. Czasami jest tak, że musimy zmienić środowisko, czasami nie możemy zmienić środowiska, możemy zmienić sposób w jaki się zachowujemy w tym środowisku. Czasami zmiana wymaga nie tylko zmiany środowiska i zmiany naszego zachowania ale również zmiany naszego sposobu myślenia i sądzę, że każdy może to odnieść do własnej historii. Niektóre zmiany wymagają, potrzebują zmiany nie tylko tego co robimy ale także co myślimy, musimy zacząć myśleć o pewnych rzeczach inaczej. Niektóre zmiany wymagają zmiany naszych wartości czy przekonań, osoby muszą nagle zmienić swoje priorytety życiowe.

Wartości i przekonania są bardzo mocno związane z emocjami, które się kryją za naszymi zachowaniami. Czasami żeby ludzie się zmieniali potrzebują informacji zwrotnej i mówią OK. teraz już wiem co mam robić, czasami jest tak, że dostają tą informacje zwrotną i nic się nie zmienia, ponieważ tak naprawdę nie są zmotywowani do zmiany, i może być też tak, że nie mają poczucia, że mają pozwolenie na zmianę, ale czasami jest tak, że musimy zmieniać nie tylko umysły ludzi ale ich serca, i to jest kolejny poziom coachingu, który zadaje pytanie dlaczego? Po co? Powyżej mamy poziom tożsamości, czyli jak osoba postrzega samą siebie, jakiego rodzaju osobą jestem?, kim jestem i kim nie jestem?

Często w czasie coachingu odkrywam, że osoba z którą pracuję potrzebuje przyjąć inną tożsamość albo przynajmniej rozwinąć swoją tożsamość, tak aby urosła, rozwinęła się, żeby się przekształciła równocześnie zawierając to kim była. Powyżej jest poziom, który można nazwać poziomem duchowości, który jest związany z czymś co przerasta nas, przekracza nas – poziom duchowy jest związany, ma powiązanie z czymś co jest większe od nas. To jest można powiedzieć coś w rodzaju misji naszego życia. Naszym celem jako coachów jest wspierać ludzi na tych wszystkich poziomach - bez względu na to czy jesteście rodzicami, trenerami, konsultantami, menedżerami – nasza pomoc koncentruje się na tym abyście lepiej sobie radzili w swoich środowiskach. Robimy to poprzez bycie przewodnikiem taką osobą, która jest opiekunem.

Przewodnik pokazuje nam drogę. I czasami jest tak, że musimy tę drogę pokazać. Opiekun tak naprawdę daje nam zasoby, które są nam potrzebne. Zdarza się tak, że menedżer potrzebuje pokazać ludziom jak się mają dostać tam, gdzie się chcą dotrzeć. Często jednak musi dostarczyć im dodatkowe zasoby aby mogli tam dojść. Pokazywanie drogi i dostarczanie zasobów to jednak element wymagający wsparcia. Ludzie potrzebują także kogoś kto będzie razem z nimi podążał, kto będzie dawał im informację zwrotną i zachęcał ich.

Z moich doświadczeń wynika także, że ludzie potrzebują nie tylko robić coś na poziomie zachowań ale także rozumieć pewne rzeczy, potrzebują mieć różne strategie, różne plany, potrzebują nauczyć się myśleć w nowy sposób i to wtedy stajemy się nauczycielami, wyjaśniamy, pokazujemy przejrzystość, klarowność. W jeszcze innych przypadkach bywa tak, że ludzie potrzebują zmieniać nie tylko to, co mają w głowach ale również to, co jest w ich sercach. Potrzebują wtedy mentora - kogoś na kim mogą się wzorować, kogoś na kogo mogą patrzeć, do kogo maja zaufanie, kogoś kto pomaga im wierzyć, ponieważ wierzenie – wiara jest czymś innym niż myślenie. Wasi pracownicy będą mówili, rozumiem co powinienem zrobić, co wcale nie oznacza, że robią to – ponieważ motywacja pochodzi zupełnie z innego źródła.

Na poziomie tożsamości ludzie potrzebują sponsorowania i nie mam tu na myśli takiego sponsoringu w sensie komercyjnym. Sponsoring jest tak naprawdę związany z rozpoznawaniem osoby, rozpoznawaniem własnego JA. Albert Cami – filozog egzystencjalny, powiedział 'dopóki ktoś nie został dostrzeżony i pobłogosławiony przez kogoś innego- tak naprawdę nie istnieje on w pełni.' Więc potrzeba nam dostrzeżenia i pobłogosławienia przez kogoś innego abyśmy mogli zaistnieć w pełni. Sponsorzy są takimi osobami, które nas widzą. Tego rodzaju sponsoring jest niesłychanie mocnym zjawiskiem, daje tak naprawdę przestrzeń. Nawet w firmie kiedy się mówi, że zarząd – sponsoruje tę inicjatywę, ten pomysł, tak naprawdę wtedy mówi się że zarząd rozpoznaje jak ważna jest ta inicjatywa dla całości firmy.

Są z kolei inne sytuacje, kiedy jesteśmy tymi którzy przebudzają, kiedy nagle pomagamy, innym ludziom dostrzec jaki jest ich sens istnienia, staja się przebudzeni, są świadomi faktu, co tak naprawdę mogą zrobić, co znaczą w tym świecie. Więc kiedy mówimy coach – przez duże C, coach który przebudza, to mam na myśli przekrój poprzez te wszystkie role. To jest to co sprawia że jesteście nauczycielami przez duże N, albo liderami przez duże L czy menedżerami przez duże M. Za tym również stoi przekonanie, że każda z tych ról wymaga zupełnie innych narzędzi i zupełnie innych – innego przygotowania. Dla coacha przez duże C, to jest połączenie wszystkich tych poziomów. To taka mieszanka wszystkiego, taki kalejdoskop.

Urszula Sadomska

Fundacja Rozwoju Rachunkowości
www.frr.pl


  1. drukuj
« poprzedni   |   archiwum   |   następny »