Pomoc Zaloguj się
Znajdujesz się: www.szkolenia.com.pl » artykuły


Zdawać, ale po co?

Można być certyfikowanym inżynierem w zakresie wszystkich technologii sieciowych i mieć problemy ze znalezieniem pracy. Można nie posiadać formalnego świadectwa umiejętności i nie mieć żadnych problemów z zatrudnieniem. Dziś odpowiednia liczba certyfikatów gwarantuje tylko jedno: żaden dział personalny nie odrzuci naszego CV już na wstępnym etapie selekcji.

Certyfikat, nie gwarant

Dziś wszyscy już wiedzą, że żaden, nawet najrzadszy certyfikat automatycznie nie zapewni pracy. Wprawdzie, mimo trudnej sytuacji rynkowej, posiadacze tytułów CCIE (Cisco Certified Internetwork Expert), MCNI (Master Certified Novell Instructor) czy kilku innych równie rzadkich nie muszą martwić się o przyszłość. Jednak oferty dla osób o tak wysokich kwalifikacjach nie pojawiają się co dzień.

Posiadanie certyfikatu na pewno jednak ułatwi znalezienie zatrudnienia. Każdy chyba szef, mając do wyboru osoby o podobnym wykształceniu i doświadczeniu, z których jedna legitymuje się niezależnym certyfikatem, druga nie, wybierze tę pierwszą.

Za granicę ani rusz

O ile w Polsce przywiązanie do formalnego potwierdzenia swoich doświadczeń informatycznych jest stosunkowo nowe, wiąże się pośrednio z kryzysem na rynku pracy i lepszymi możliwościami dobru personelu, o tyle za granicą certyfikaty są normą. W Niemczech, Wlk. Brytanii, nie mówiąc już o USA, wszyscy oczekują od kandydatów do pracy wszelkich możliwych potwierdzeń ich wiedzy. Pomogły one w znalezieniu pracy choćby niektórym Polakom wyjeżdżającym za zachodnią granicę w ramach programu "zielonej karty".

Certyfikaty nie pracują

Nawet certyfikowani inżynierowie mają dziś problem ze znalezieniem pracy. Propozycje składane przez różne firmy mają niewiele wspólnego z ich doświadczeniem zawodowym i posiadaną wiedzą. Ten dysonans pomiędzy oczekiwaniami pracowników a proponowanymi stanowiskami budzi u wielu ubiegających się o etat podejrzenia, że pracodawcy niezbyt dokładnie wiedzą, czym w rzeczywistości jest certyfikat.

Wyścig o certyfikaty

Trudne czasy powodują, że ludzie poszukujący zatrudnienia czują się coraz bardziej rozgoryczeni. Wielu z nich liczyło, że kursy i certyfikaty zdobyte przez nich w okresie prosperity uchronią ich przed utratą pracy. Stało się jednak inaczej. Teraz, rozglądając się za ofertami, spotykają wielu specjalistów z takimi samymi tytułami i... podobnymi problemami.

Lata prosperity, w których firmy zachęcały pracowników do szkoleń, a także szeroko zakrojone inicjatywy mające na celu wylansowanie certyfikatów doprowadziły do dewaluacji wielu z nich. Dziś pracodawców nie interesują już osoby posiadające tytuły MCP (Microsoft Certified Professional) czy CNA (Certified Novell Administrator). Wychodzą z założenia, że jest to absolutne minimum, które każdy specjalista powinien był sobie zapewnić.

Tymczasem w wielu firmach wciąż pokutuje przekonanie, że certyfikat nie jest wykładnikiem wiedzy i świadczy tylko o umiejętności szybkiego przyswojenia pewnego zasobu wiedzy oraz zdolności do rozwiązywania testów.

Powyższy artykuł jest fragmentem artykułu p.t. "Zdawać, ale po co" opublikowanego na łamach www.jobuniverse.pl


  1. drukuj
« poprzedni   |   archiwum   |   następny »